Otóż będąc gdzieś, chyba w jakiś górach, znalazłem ciało hydraliska,
tyle, że bez tej "części odwłokowo-nożnej". Nie namyślając się długo
wziąłem truchło na plecy i zaniosłem
do laboratorium w jakimś bliżej nie znanym mi mieście.
Tam jakiś doktorek (podobny do tego
z X-men Genesis Wolverine) zaczął go
kroić i nagle błysk wielki przyćmił wątłe światło lampy (trochę to
nielogiczne a jednak). Owy denat zaczął rosnąć do gigantycznych
rozmiarów tak z kilka kilometrów wzwyż. I jak już był bardzo duży, swoją
olbrzymią kończyną górną zakończoną wielkim ostrzem przeciął jakiś
górtwór na pół. Ziemia się zatrzęsła, a nieokreślone wulkany zaczęły
erupcyjną salwę. I nagle zmiana scenerii. Budzę się, chyba szpital,
dostaję broń i wychodzę
na zewnątrz. Uczą mnie strzelać, choć nauka
idzie jak po grudzie...
Chcę "to be continued" :)