poniedziałek, 21 listopada 2011

Ciężki film na jesienny wieczór...

Zachwycające krajobrazy, malownicze widoki i przepiękne zdjęcia stanowią tło ucieczki Drużyny Pierścienia... Zaraz, nie o tej drużynie miałem pisać. W tym przypadku to wszystko prawda,
tylko drużyna wyższa. I mniej uczestników dochodzi do celu.
Mowa o filmie "The Way Back" aka "Niepokonani" (ach, ci tłumacze). Obraz podobny w pewnym sensie do książki Ossendowskiego traktującej o tym samym, tyle że ukierunkowanej bardziej
na wschód a nie na południe. Anywhore, na uwagę zasługują dwie rzeczy.
Po pierwsze, film powinien być pokazywany studentom na zajęciach z kartografii i topografii,
z uwagi na dokładne przedstawienie sposobów orientacji w terenie.
Po wtóre - Colin Farrell. Aktor w moim mniemaniu zajebisty, a zwłaszcza od "In Bruges",
czyli "Najpierw zwiedzaj, potem strzelaj" (albo na odwrót; tłumacze znowu popłynęli).
Grane przez niego są lekko pogrzane (w końcu to farelek) i to one napędzają produkcje.
W tym przypadku miłość do ZSRR zwyciężyła, a kompania poszła dalej bez niego, brnąc przez stepy i pustynie Mongolii i Chin. Gdyby filmowy Walka (czyli Colin "Farel" Farrell) zdecydowałby się dalej iśc, nie zdziwiłbym się, jakby podczas wspinaczki po draasie, nagle spod piasku wynurzył się czerw. (tudzież piaskal :D - co za nazwa).
Bi-la Kaifa!

bugajek

1 komentarz: